Jest już niedziela, co oznacza że jutro muszę iść do szkoły. Do tej pory
zastanawiam się ile, kto ma pokemonów. Ja mam tylko jednego, ale dla
nie ta jeden Shinx jest większością świata i nie chce by była jako
jedyna moim pokemonem. Chcę by miała jakieś towarzystwo. Postanowiłam
więc wyruszyć na wyprawę. Swoje kroki skierowałam w stronę pobliskiej
łąki. może będzie tam jakiś pokemon. Shinx szła obok mnie z radością
bawiąc się jakimiś jagodami. Podeszłam do niej.
-Masz ochotę na pokeprzysmak?-Spytałam.
Shinx spojrzała na mnie z radością. Wyciągnęłam pokeprzysmak i dałam
o Shinx. Zjadła go z przyjemnością. Nagle wśród drzew zobaczyłam coś
czerwonego, jakby ogień. Zza drzewa wyszła spłoszona Ponyta. Stanęła
obok mnie i nie powiem...byłam bardzo zaskoczona. nagle za nią wyskoczył
Machop. Shinx skoczyła na niego i go wystraszyła.
-Hej Ponyta, masz właściciela?-Spytałam zaciekawiona.
pokemon parsknął tak jakby mówił ,,nie". Wyjęłam pokeball z kieszeni.
-A chciałabyś?-Spytałam do pokemona.
Ponyta parsknęła wesoło. Rzuciłam ją ,lekko, pokeball`em. Kula
chwilę klikała po czym oznajmiła że pokemon jest mój! Wypuściłam ją z
pokeball`a, a Shinx zaczęła się z nią bawić. Po chwili siedziałam na
nowo zdobytym pokemonie, a moja liderka usiadła mi na ramieniu.
Pogalopowałyśmy z stronę akademii. Jutro miały być już zajęcia, a jest
już wieczór...
<THE END!>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz