- Może rozegramy pojedynek? - zapytałem przeglądając jego zeszyt. - Jeśli przegrasz będziesz odrabiać moje zadania przez miesiąc, co ty na to? - Spojrzałem na niego z uśmiechem.
- O nie! Nie wplącze się w coś takiego! - odparł. - Oddawaj zeszyt!
- Twoja strata... - powiedziałem nie spełniając jego rozkazu. - Cóż... zawsze był z ciebie niedorajda, ale nie sądziłem, że jesteś tchórzem.
Spojrzałem na wkurzonego chłopaka, który wyglądał jakby miał zamiar mnie udusić. Swoją postawą tylko bardziej zachęcił mnie do dalszego dialogu.
- Cóż taka prawda... jak nie możesz się z tym pogodzić to jego sprawa. Wielki Rendall, kujon wszech czasów boi się pojedynku... co za wstyd. - Ostatnie słowa powiedziałem wpatrując się w jego twarz.
- Ty mały... - wysyczał i już miał zamiar mi przywalić, gdy zatrzymałem go dłonią.
- Nie ładnie jest się bić na lekcji - powiedziałem kręcąc palcem. To rozwścieczyło Rendalla bardziej, ale chyba zrozumiał, że mam rację, bo wziął głęboki oddech, próbując się uspokoić.
- To co Reni? Powalczysz o swoją godność? - zapytałem posyłając mu niewinny uśmiech. - W nagrodę otrzymasz swój zeszyt. - Za nim Rendall zareagował spakowałem wszystkie rzeczy do plecaka i wyszedłem z sali w chwili, gdy zadzwonił dzwonek.
- Dziś po obiedzie na arenie. - zawołałem do niego, znikając za rogiem.
<Rendall?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz