Uśmiechnęłam się do chłopaka.
-Pewnie że tak. Radzę wziąść ze sobą latarkę. Spotkajmy się za pięć minut przed bramą akademii.
-Okej.- ruszyłam do swojego pokoju. Wyładowałam nie potrzebne rzeczy z torby. Włożyłam za to do niej latarkę, pokeballe, trochę kolorowych przysmaków, baterie oraz kilka innych rzeczy. Spojrzałam na moje pokemony. takie małe i urocze. Pomału ruszyłam na dół. Stanęłam pod bramą akademii czekając na chłopaka. Po chwili przyszedł.
-To ruszamy.- uśmiechnęłam się. Szliśmy ledwo widoczną ścieżką. Śnieg przykrywał drzewa i krzewy. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się, nasze pokemony biegał przed nami bawiąc się w śniegu. Nad naszymi głowami, po drzewach przebiegła mała grupka Dedenne, a obok ścieżki stado Ponyt i Rapidash. Ogniste pokemony biegnąc roztapiały śnieg na swojej drodze. Po wielu długich minutach wyszliśmy z lasu na ogromną równinę. Ruiny zamku stały dalej na lekkim wzniesieniu. Zaczeliśmy pomału zmierzać w tam tym kierunku.
-Nie zwykłe.- szepnął Rendall. -Czego możemy się tu spodziewać?
-W tych ruinach najlepiej czują się typy mroczne i duchowe, ale także latające. W podziemiach dobrze czują się ziemne i kamienne, ale także trujące. Jednak o tej porze roku, schronienie szukają tutaj wszystkie inne typy.- weszliśmy do zamku przez wiecznie otwarte drzwi. Stanęliśmy pośrodku ogromnej sali od której rozchodziły się trzy korytarze.
-To w która stronę?- spytałam.
<Rendall?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz