Wyszłam z Shinyxem na rękach. Pokemon syknął na charmandera stojącego obok.
- I jak? - zainteresował się
- Normalnie - wzruszyłam ramionami
Wyszłam na zewnątrz, a chłopak podążył za mną. Pasący się Caspian podniósł łeb i zarżał w moją stronę. Pogłaskałam konia.
- Chodź Caspian - wydałam polecenie a koń podążył za mną. Opuścił mnie tuż przed drzwiami akademii.
- Gdzie dyrekcja? - zapytałam ostro Rendalla
-Tam - wskazał trochę zmieszany drzwi.
Poszłam w ich stronę. Zapukałam i weszłam. Po rozmowie z dyrektorem skierowano mnie do pokoju.
Linki
Chyba z nikim go nie dzieliłam bo był pusty. Złączyłam sobie łóżka i rzuciłam plecak na kanapę. Wyszłam na korytarz i trafiłam po paru labiryntowych minutach na stołówkę. Przeliczyłam groszaki w kieszeni i kupiłam sobie kanapkę. Dalej przy jakimś stole siedziało kilka uczniów. Każdy się na mnie gapił. Shinyx siedział obok i czekał na jakiś kawałek chleba. Dałam mu końcówkę kanapki i wstałam. W przejściu natknęłam się na jakiegoś chłopaka. Stanął w drzwiach bezczelnie zagradzając mi drogę.
- A gdzie się panienka tak śpieszy? - zadrwił
- Darion daj jej spokój - powiedziała jakaś dziewczyna przy stoliku.
Chłopak zaśmiał się.
- Panienka nowa?
- Jeszcze raz nazwiesz mnie panienką a pożałujesz! - syknęłam
- A co się panienka tak denerwuje
Nie wytrzymałam. Z całej siły dałam mu w pysk, odepchnęłam go i wyszłam. Poza tym budynkiem zauważyłam Caspiana, który przyglądał się Charmanderowi, a obok siedział niebieskowłosy chłopak. Chyba on jest najnormalniejszy w tym towarzystwie... Nie przeszkadzałam Caspianowi i usiadłam pod sąsiednim drzewem ciągle zła na tego bezczela. Kątem oka zauważyłam że Rendall patrzy się na mnie.
<Rendall?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz