Uśmiechnęłam się do chłopaka.
-Pewnie że tak. Radzę wziąść ze sobą latarkę. Spotkajmy się za pięć minut przed bramą akademii.
-Okej.- ruszyłam do swojego pokoju. Wyładowałam nie potrzebne rzeczy z torby. Włożyłam za to do niej latarkę, pokeballe, trochę kolorowych przysmaków, baterie oraz kilka innych rzeczy. Spojrzałam na moje pokemony. takie małe i urocze. Pomału ruszyłam na dół. Stanęłam pod bramą akademii czekając na chłopaka. Po chwili przyszedł.
-To ruszamy.- uśmiechnęłam się. Szliśmy ledwo widoczną ścieżką. Śnieg przykrywał drzewa i krzewy. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się, nasze pokemony biegał przed nami bawiąc się w śniegu. Nad naszymi głowami, po drzewach przebiegła mała grupka Dedenne, a obok ścieżki stado Ponyt i Rapidash. Ogniste pokemony biegnąc roztapiały śnieg na swojej drodze. Po wielu długich minutach wyszliśmy z lasu na ogromną równinę. Ruiny zamku stały dalej na lekkim wzniesieniu. Zaczeliśmy pomału zmierzać w tam tym kierunku.
-Nie zwykłe.- szepnął Rendall. -Czego możemy się tu spodziewać?
-W tych ruinach najlepiej czują się typy mroczne i duchowe, ale także latające. W podziemiach dobrze czują się ziemne i kamienne, ale także trujące. Jednak o tej porze roku, schronienie szukają tutaj wszystkie inne typy.- weszliśmy do zamku przez wiecznie otwarte drzwi. Stanęliśmy pośrodku ogromnej sali od której rozchodziły się trzy korytarze.
-To w która stronę?- spytałam.
<Rendall?>
niedziela, 31 stycznia 2016
Od Raven cd. Rendall'a
Wyszłam z Shinyxem na rękach. Pokemon syknął na charmandera stojącego obok.
- I jak? - zainteresował się
- Normalnie - wzruszyłam ramionami
Wyszłam na zewnątrz, a chłopak podążył za mną. Pasący się Caspian podniósł łeb i zarżał w moją stronę. Pogłaskałam konia.
- Chodź Caspian - wydałam polecenie a koń podążył za mną. Opuścił mnie tuż przed drzwiami akademii.
- Gdzie dyrekcja? - zapytałam ostro Rendalla
-Tam - wskazał trochę zmieszany drzwi.
Poszłam w ich stronę. Zapukałam i weszłam. Po rozmowie z dyrektorem skierowano mnie do pokoju.
Linki
Chyba z nikim go nie dzieliłam bo był pusty. Złączyłam sobie łóżka i rzuciłam plecak na kanapę. Wyszłam na korytarz i trafiłam po paru labiryntowych minutach na stołówkę. Przeliczyłam groszaki w kieszeni i kupiłam sobie kanapkę. Dalej przy jakimś stole siedziało kilka uczniów. Każdy się na mnie gapił. Shinyx siedział obok i czekał na jakiś kawałek chleba. Dałam mu końcówkę kanapki i wstałam. W przejściu natknęłam się na jakiegoś chłopaka. Stanął w drzwiach bezczelnie zagradzając mi drogę.
- A gdzie się panienka tak śpieszy? - zadrwił
- Darion daj jej spokój - powiedziała jakaś dziewczyna przy stoliku.
Chłopak zaśmiał się.
- Panienka nowa?
- Jeszcze raz nazwiesz mnie panienką a pożałujesz! - syknęłam
- A co się panienka tak denerwuje
Nie wytrzymałam. Z całej siły dałam mu w pysk, odepchnęłam go i wyszłam. Poza tym budynkiem zauważyłam Caspiana, który przyglądał się Charmanderowi, a obok siedział niebieskowłosy chłopak. Chyba on jest najnormalniejszy w tym towarzystwie... Nie przeszkadzałam Caspianowi i usiadłam pod sąsiednim drzewem ciągle zła na tego bezczela. Kątem oka zauważyłam że Rendall patrzy się na mnie.
<Rendall?>
- I jak? - zainteresował się
- Normalnie - wzruszyłam ramionami
Wyszłam na zewnątrz, a chłopak podążył za mną. Pasący się Caspian podniósł łeb i zarżał w moją stronę. Pogłaskałam konia.
- Chodź Caspian - wydałam polecenie a koń podążył za mną. Opuścił mnie tuż przed drzwiami akademii.
- Gdzie dyrekcja? - zapytałam ostro Rendalla
-Tam - wskazał trochę zmieszany drzwi.
Poszłam w ich stronę. Zapukałam i weszłam. Po rozmowie z dyrektorem skierowano mnie do pokoju.
Linki
Chyba z nikim go nie dzieliłam bo był pusty. Złączyłam sobie łóżka i rzuciłam plecak na kanapę. Wyszłam na korytarz i trafiłam po paru labiryntowych minutach na stołówkę. Przeliczyłam groszaki w kieszeni i kupiłam sobie kanapkę. Dalej przy jakimś stole siedziało kilka uczniów. Każdy się na mnie gapił. Shinyx siedział obok i czekał na jakiś kawałek chleba. Dałam mu końcówkę kanapki i wstałam. W przejściu natknęłam się na jakiegoś chłopaka. Stanął w drzwiach bezczelnie zagradzając mi drogę.
- A gdzie się panienka tak śpieszy? - zadrwił
- Darion daj jej spokój - powiedziała jakaś dziewczyna przy stoliku.
Chłopak zaśmiał się.
- Panienka nowa?
- Jeszcze raz nazwiesz mnie panienką a pożałujesz! - syknęłam
- A co się panienka tak denerwuje
Nie wytrzymałam. Z całej siły dałam mu w pysk, odepchnęłam go i wyszłam. Poza tym budynkiem zauważyłam Caspiana, który przyglądał się Charmanderowi, a obok siedział niebieskowłosy chłopak. Chyba on jest najnormalniejszy w tym towarzystwie... Nie przeszkadzałam Caspianowi i usiadłam pod sąsiednim drzewem ciągle zła na tego bezczela. Kątem oka zauważyłam że Rendall patrzy się na mnie.
<Rendall?>
sobota, 30 stycznia 2016
Od Rendall'a cd. Raven
- Naprawdę? - zdziwiłem się - W takim razie powinniśmy go zabrać czym prędzej do pielęgniarki. Mogę.... mogę Cię zaprowadzić jeśli chcesz.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała jednak skinęła głową. Czym prędzej ruszyliśmy w stronę budynku akademii. Szedłem przodem ponieważ znałem drogę. Cały czas jednak czułem na sobie na wskroś przeszywające spojrzenie dziewczyny. Nie było to zbyt przyjemne uczucie ale ponieważ powiedziała, że jej pokemon jest chory czułem się w obowiązku aby jej pomóc. Pielęgniarka przywitała nas z uśmiechem. Szybko powiedziałem jej o co chodzi. Raven wypuściła swojego Shinx'a, którego już po chwili zaczęła badać pielęgniarka. Stałem przyglądając się temu co robi dopóki ponownie nie poczułem na sobie lodowego spojrzenia dziewczyny. Aż przeszły mnie dreszcze. Uśmiechnąłem się niepewnie i powoli zacząłem się wycofywać.
- To ja może wyjdę, nie będę przeszkadzać. - powiedziałem z lekkim uśmiechem.
Stałem za drzwiami czekając na to co się wydarzy. Shinx Raven nie wyglądał źle ale mimo to martwiłem się o pokemona. Wypuściłem Charmander'a. Nie wiem co bym zrobił gdyby to on zachorował. Nagle drzwi się otworzyły.
<Raven?>
Dziewczyna nic nie odpowiedziała jednak skinęła głową. Czym prędzej ruszyliśmy w stronę budynku akademii. Szedłem przodem ponieważ znałem drogę. Cały czas jednak czułem na sobie na wskroś przeszywające spojrzenie dziewczyny. Nie było to zbyt przyjemne uczucie ale ponieważ powiedziała, że jej pokemon jest chory czułem się w obowiązku aby jej pomóc. Pielęgniarka przywitała nas z uśmiechem. Szybko powiedziałem jej o co chodzi. Raven wypuściła swojego Shinx'a, którego już po chwili zaczęła badać pielęgniarka. Stałem przyglądając się temu co robi dopóki ponownie nie poczułem na sobie lodowego spojrzenia dziewczyny. Aż przeszły mnie dreszcze. Uśmiechnąłem się niepewnie i powoli zacząłem się wycofywać.
- To ja może wyjdę, nie będę przeszkadzać. - powiedziałem z lekkim uśmiechem.
Stałem za drzwiami czekając na to co się wydarzy. Shinx Raven nie wyglądał źle ale mimo to martwiłem się o pokemona. Wypuściłem Charmander'a. Nie wiem co bym zrobił gdyby to on zachorował. Nagle drzwi się otworzyły.
<Raven?>
Od Rendall'a cd. Silver
Podszedłem do Charmander'a i pogłaskałem go po głowie.
- Świetnie się dziś spisałeś. - powiedziałem częstując go jednym z przysmaków dla pokemonów.
Charmander z radością wziął ciasteczko i zaczął się nim zajadać.
- Co to takiego? - zapytała Silver
- Specjalne ciastka dla pokemonów. Dziś rado dostałem paczkę z domu, rodzice mi ich trochę przysłali. - wyciągnąłem jeszcze jedno ciastko i podałem Silver - może twój Purrloin też chciał by spróbować.
Dziewczyna skinęła głową i wypuściła swojego pokemona jeszcze raz po czym wręczyła mu ciasteczko. Pokemon szybko zjadł je całe a Charmander prosił o kolejne. Odmówiłem jednak pokemonowi.
- Jeśli zjesz teraz za dużo nie będziesz chciał jeść obiadu.
Pokemon niechętnie jednak zrezygnował. Jako iż lekcja się już kończyła musieliśmy przejść do następnej sali. Przed nami było jeszcze kilka lekcji. Czas mijał dość szybko. Po obiedzie mieliśmy już czas wolny.
- Hej Silver, masz jakieś plany na dziś? - zapytałem
- Nieszczególnie, a co?
- Szczerze mówiąc planowałem iść poszukać jakiegoś pokemona, którego mógł bym złapać ale... moja orientacja w terenie jest taka sobie.
- Rozumiem - odparła Silver z uśmiechem - Myślisz o jakimś konkretnym miejscu?
- Chciałem poszukać w ruinach zamku. To jak, pomogła byś mi tam dojść?
<Silver?>
- Świetnie się dziś spisałeś. - powiedziałem częstując go jednym z przysmaków dla pokemonów.
Charmander z radością wziął ciasteczko i zaczął się nim zajadać.
- Co to takiego? - zapytała Silver
- Specjalne ciastka dla pokemonów. Dziś rado dostałem paczkę z domu, rodzice mi ich trochę przysłali. - wyciągnąłem jeszcze jedno ciastko i podałem Silver - może twój Purrloin też chciał by spróbować.
Dziewczyna skinęła głową i wypuściła swojego pokemona jeszcze raz po czym wręczyła mu ciasteczko. Pokemon szybko zjadł je całe a Charmander prosił o kolejne. Odmówiłem jednak pokemonowi.
- Jeśli zjesz teraz za dużo nie będziesz chciał jeść obiadu.
Pokemon niechętnie jednak zrezygnował. Jako iż lekcja się już kończyła musieliśmy przejść do następnej sali. Przed nami było jeszcze kilka lekcji. Czas mijał dość szybko. Po obiedzie mieliśmy już czas wolny.
- Hej Silver, masz jakieś plany na dziś? - zapytałem
- Nieszczególnie, a co?
- Szczerze mówiąc planowałem iść poszukać jakiegoś pokemona, którego mógł bym złapać ale... moja orientacja w terenie jest taka sobie.
- Rozumiem - odparła Silver z uśmiechem - Myślisz o jakimś konkretnym miejscu?
- Chciałem poszukać w ruinach zamku. To jak, pomogła byś mi tam dojść?
<Silver?>
Od Rendall'a cd. Dariona
Wziąłem głęboki wdech. Musiałem się uspokoić. Zebrałem szybko myśli i podjąłem decyzję. Nie idę. Nie bardzo mnie obchodziło co sobie o tym pomyśli Darion. Nie miałem zamiaru zmuszać Charmander'a do walki z tak błahego powodu jak mój zeszyt. Lekcje mijały a ja zdążyłem jeszcze ponownie przemyśleć moją decyzję. Oczywiście im dłużej o tym myślałem tym bardziej byłem tego pewny. Po lekcjach oczywiście mieliśmy obiad. Wypuściłem Charmander'a i wziąłem tackę z jedzeniem. Szybko odnalazłem wolny stolik przy, którym mogłem usiąść. Po chwili obok mnie ze swoimi pokemonami usiadła Silver. Uśmiechnąłem się lekko. Kątem oka spojrzałem na bujającego się na krześle Dariona. Naprawdę nie miałem ochoty się z nim mierzyć.
- Co zamierzasz? - zapytała nagle Silver
Spojrzałem na trzymaną przeze mnie w ręku szklankę z sokiem.
- Nic, po prostu tam nie pójdę.
- Jesteś tego pewny?
Skinąłem przytakująco głową. Nie przyjechałem do tej akademii aby cały czas z kimś walczyć. Wolałem skupić się na tym aby dowiedzieć się wszystkiego co może mi się przydać w przyszłości.
Darion zniknął z mojego pola widzenia. Wyglądało na to, że już poszedł na arenę. Ja posiedziałem jeszcze chwilę po czym również wyszedłem. Skierowałem się w stronę mojego pokoju. Po drodze zatrzymałem się jeszcze na chwilę przy jednym z okien wyglądających na arenę. Darion tam był. Wzruszyłem ramionami i poszedłem do pokoju.
<Darion?>
- Co zamierzasz? - zapytała nagle Silver
Spojrzałem na trzymaną przeze mnie w ręku szklankę z sokiem.
- Nic, po prostu tam nie pójdę.
- Jesteś tego pewny?
Skinąłem przytakująco głową. Nie przyjechałem do tej akademii aby cały czas z kimś walczyć. Wolałem skupić się na tym aby dowiedzieć się wszystkiego co może mi się przydać w przyszłości.
Darion zniknął z mojego pola widzenia. Wyglądało na to, że już poszedł na arenę. Ja posiedziałem jeszcze chwilę po czym również wyszedłem. Skierowałem się w stronę mojego pokoju. Po drodze zatrzymałem się jeszcze na chwilę przy jednym z okien wyglądających na arenę. Darion tam był. Wzruszyłem ramionami i poszedłem do pokoju.
<Darion?>
Od Raven
Byłam w drodze do nowej akademii. Caspian galopował przez las. Czarny ogier fryzyjski przedzierał się przez krzaki. W koło biegał Shinx. Nagle koń stanął. Parsknął nerwowo. Przed nami stała wielka Mightyena. Gwizdnęłam na Shinx'a. Stanęliśmy do walki. Padały różne ataki aż Mightyena zniknęła w krzakach. Jednak Shinx też upadł.
- Wracaj - schowałam go do czarnego Pokeballa.
W tym momencie usłyszałam kroki. Wskoczyłam na Caspiana. Zza krzaków wysunęła się sylwetka chłopaka. Miał okulary i niebieskie włosy. Stanął na widok konia. Przeczesałam włosy i zasłoniłam prawe oko grzywką. Stał przez chwilę jakoś nieśmiało wzrokiem wlepionym we mnie.
- Czego? - warknęłam
- Ja...? Ja nic... - jakoś rozmowa się nie kleiła. - Ja z akademii...
Przeszyłam go lodowatym wzrokiem.
- Raven, Raven Cat - przedstawiłam się
- Rendall Tugel - odpowiedział
- Mam chorego Shinx'a - oznajmiłam wysuwając czarno-biały pokeball.
<Rendall?>
- Wracaj - schowałam go do czarnego Pokeballa.
W tym momencie usłyszałam kroki. Wskoczyłam na Caspiana. Zza krzaków wysunęła się sylwetka chłopaka. Miał okulary i niebieskie włosy. Stanął na widok konia. Przeczesałam włosy i zasłoniłam prawe oko grzywką. Stał przez chwilę jakoś nieśmiało wzrokiem wlepionym we mnie.
- Czego? - warknęłam
- Ja...? Ja nic... - jakoś rozmowa się nie kleiła. - Ja z akademii...
Przeszyłam go lodowatym wzrokiem.
- Raven, Raven Cat - przedstawiłam się
- Rendall Tugel - odpowiedział
- Mam chorego Shinx'a - oznajmiłam wysuwając czarno-biały pokeball.
<Rendall?>
wtorek, 26 stycznia 2016
Uwaga Loteria!!
Organizuje loterię! Można wygrać najróżniejsze nagrody! Pokemony, pieniądze i różne rzeczy! Piszcie w komentarzach numer od 1 do 100. :) Ja wybieram numerek 33.
--Zapraszam!
--Zapraszam!
Subskrybuj:
Posty (Atom)